czwartek, 7 lutego 2013

Django - a zatem "D" jest nieme :)

Wielu czekało na ten film z niecierpliwością, ja nie. Środa(30.01.2013), ostatni egzamin w sesji za nami, wolny wieczór przed nami. Postanowiliśmy z Jerrym skorzystać z akcji "Środy z Orange" i wybrać się do kina. W repertuarze nic co przykułoby moją uwagę..."Podejrzani zakochani"(wybaczcie, ale polskie gówno), Hobbit i Les Miserables(na których już byłam) no i Django - najnowszy film Quentina Tarantino, western trwający prawie trzy godziny(co zniechęcało mnie do jego obejrzenia). Po 20 minutach czekania na tramwaj, mokrzy, przemarźnięci i głodni jednogłośnie postanowiliśmy, że to właśnie z Jamiem Foxxem spędzimy ten wieczór! ;) Dziś jesteśmy dumni z naszej desperackiej-parasolkowej-tramwajowej decyzji. Film godny polecenia! Pięknie opowiedziana historia, która dostarcza wielu mocnych wrażeń. No i moi drodzy, nuda, nuda, nuda! ..bo nie mam się do czego przyczepić. Cudooowny główny jak i drugoplanowy bohater, świetne dialogi, różnorodna ścieżka dźwiękowa, tona przekleństw i spoooora dawka przemocy.(;>)
Wyżej wspomniana postać pierwszoplanowa - Django (Jamie Foxx) to czarnoskóry niewolnik pracujący w nieludzkich warunkch, całkowicie ubezwłasnowolniony. Jego życie ratuje Dr Schultz - "Łowca Głów" (Christoph Waltz). Doktor niemieckiego pochodzenia wykupuje Django z rąk właścicieli i daje mu tym samym wolność. Wkracza z nim na ścieżkę pełną przygód. Szybko pojawia się zrozumienie i przyjaźń, a ostateczny cel wyprawy przenosi się z zabicia trzech braci na wyzwolenie klasycznej bajkowej księżniczki - w tym wypadku żony głównego bohatera. Proste i doskonale napędzające film. Z pozoru ckliwe i banalne, lecz "sposób podania" nie pozwalał oderwać wzroku od ekranu.
Ścieżka dźwiękowa, to w pewnym sensie element groteskowy, dystansuje widza do świata przedstawionego. Chyba każdy widz znajdzie w niej coś dla siebie (ja znalazłam-na dole link). Gitarowe szanty, rock, a nawet rap - fantastyczna scena strzelaniny, w której Django masakruje swoich przeciwników z puszczonym w tle gangsta rapem w wykonaniu Rick Rossa i RZA :)
Przez blask Waltza i Foxxa zupełnie zapomniałam o DiCaprio, który zagrał chyba pierwszą "złą" rolę i sprawdził się całkiem nieźle. Chylę czoło przed Christoph'erem - niesamowity aktor, chyba nikt nie zaprzeczy. Kiedy pojawił się na ekranie nadjeżdżając karetą z "dyndającym ząbkiem u góry" ewidentnie wysunął się na pierwszy plan(chociaż odgrywał rolę drugoplanową).
Obowiązkowo wybierzcie się do kina! Tarantino pokazał klasę oraz po raz kolejny udowodnił, że jest NAJoryginalniejszym współczesnym reżyserem na świecie :) Moja ocena: mocne 9 na 10 punktów.
W Multikinie :)
A po filmie poszliśmy opijać zdaną sesję! ;)

xoxo, J 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz